Witam
ponownie na moim blogu. Wiele osób poczuło się zniesmaczonych po przeczytaniu ostatniego postu. Kilka osób nie zgadzało się z tym co pisze i
próbowało obrócić kota ogonem . Po dłuższej dyskusji częściowo
przyznawano mi racje. Oczywiście za każdym razem powtarzam że
każdy komentarz jest dla mnie bardzo ważny i każdy powinien wyrazić
swoje zdanie .Szkoda tylko że rozmowy takie toczą się w prywatnych
komentarzach na Facebooku a nie tutaj pod postem . Dziś będzie
łagodniej wiec smiało możecie się zajadać.
Zastanawiałem
się wczoraj jaki temat poruszyć tym razem , możne pora roku nie
jest idealna ale temat imprez świątecznych łączy się idealnie z
tematem imprez okolicznościowych . Jedyna różnica to pora roku.
Zanim zacznę opisywać krok po kroku brak organizacji oraz totalną olewke ze strony kuchni podczas przygotowywania imprez muszę wyjaśnić że sytuacje
te miały i maja miejsce w dużych hotelach . W
hotelach mniejszych lub restauracjach wszystko związane z tego typu
imprezami wygląda zupełnie inaczej ale o tym na koniec dzisiejszego
postu.
Dziś
pod nóż wezmę typowy duży hotel 4* i żeby była jasność jest
to hotel sieciowy. Czyli w każdym hotelu tej samej firmy ma
miejsce ten sam cyrk. Pracowałem w kilku więc nie jest to
pojedynczy przypadek .
Imprezy
świąteczne jak i inne imprezy okolicznościowe stanowią wyzwanie
zarówno dla zamawiających tego typu imprezę jak i dla
organizatorów. Firmy zamawiające imprezę świąteczną dla swoich
pracowników otrzymują kilka menu do wyboru, następnie firma
przesyła do hotelu potwierdzone przez pracowników menu oraz
zaliczkę i na tym głownie współpraca przed imprezą się kończy.
Inaczej
sprawa wygląda z zamówieniem imprezy typu wesele. Tutaj osoby
zamawiające wesele przychodzą wcześniej na tzw. Tasting menu.
Czyli mówiąc po ludzku przychodzą sprawdzić smak oferowanych dań.
Manager hotelu dbając o dobre imię zapewnia gości o tym że
kucharze przygotowują wszystkie potrawy na miejscu . O tym że
większość z tych patałachów nie powinna nigdy trafić na
kuchnie manager nie informuje. Pomijając ten fakt manager nie
informuje również o tym że większość z zamówionych potraw
będzie tylko odmrażana i podgrzewana i co najważniejsze robiona
na 5 dni wcześniej. Należy zrozumieć managera ponieważ on o większości
z tych spraw nic nie wie , tak jak nie ma pojęcia o tym co właściwie on sam robi w tym
hotelu.
Tak
więc jeśli klient wyrazi zainteresowanie organizacją wesela to następnym krokiem będzie testowanie potraw z menu weselnego.
Głównie chodzi tutaj o test dwóch lub trzech
dań głównych oraz deserów. Kuchnia otrzymuje tasting menu.
Przeważnie testowanie potraw odbywa się w niedziele. Informacja o
tym znajduje się na kuchennej ścianie od poniedziałku aby wszyscy
się z tym zapoznali . Kucharze sprawdzając listę imprez
zamówionych na dany tydzień sprawdzają też grafik kto pracuje w
niedziele a kto ma wolne aby palcem nie ruszyć w sprawie cholernego
tasting menu.
Dlaczego
się tak dzieje, otóż przeważnie są to potrawy których hotel nie
serwuje na co dzień więc należy zamówić mięso itp. Wszystko w
małych śmiesznych ilościach czasem tylko na jedną porcje a to z ekonomicznego punktu widzenia zwyczajnie się nie opłaca . Po drugie tasting menu
będzie w niedziele wieczorem a to jedyny wieczór kiedy hotel
ma małe obłożenie a co się z tym wiąże większość kucharzy
ma wolne ,szef kuchni również . Nikomu nie chce się bawić w
gotowanie wszystkiego od podstaw ale jak trzeba …
Jak
już pisałem wcześniej menu znajduje się na ścianie ale kucharze
kompletnie to olewają. W piątek zaczyna się bieganina i zamawianie
wszystkiego . Bardzo często zamawiając produkty na ostatnia minute
łatwo jest przeoczyć kilka pozycji. Często jest też tak że coś
zostało po wcześniejszej imprezie i czeka na swoje 5 minut w
zamrażarce. Wszyscy o tym wiedza więc nie zamawiają czegoś co
można zużyć po wcześniejszej imprezie. Wszystko ładnie pięknie
ale często okazuje się że to co miało być w zamrażarce już
dawno zmieniło miejsce , ktoś może zabrał do domu bo potrzebował
lub najzwyczajniej wylądowało w gulaszu dla personelu.
Spokojnie
to nie tragedia . Skoro klient zamówił coś z mięsa wołowego to
też takie dostanie ,fakt że z innej części ale w końcu wołowe to
wołowe. Często pasztet z gęsi okazuje się pasztetem z kaczki bo
akurat coś zostało po sobotniej imprezie . Ptak to ptak więc
różnicy nie robi. Gdy już przebrniemy przez przystawki do których
nie mieliśmy jakiegoś składnika i trzeba było posłać do sklepu
kogoś z personelu na 20 minut przed pojawieniem się gości
przychodzi czas na dania główne. Dania główne jakoś się wyda
bo mięso to mięso a zupa jeszcze była z wczoraj lub w zamrażarce
jest taka sama sprzed kilku tygodni więc jest ok. Po daniach
głównych czas na desery . Dobrze że desery z menu są takie same
dla większości imprez więc pójdzie gładko bez komplikacji.
Z
tym ze zawsze znajdzie się upierdliwy klient któremu coś nie
przypadnie do gustu. Pewnego razu podczas próby deserów oczywiście
mrożonych , klient spytał kelnera czy baza sernika mogłaby być
mniej słodka. Kucharz przygotowujący a właściwie nakładający
desery na talerz odpowiedział że nie bo desery nie są
przygotowywane na miejscu. W ostatniej chwili powstrzymałem kelnera
przed wyjściem z kuchni. Klient był poinformowany że wszystko
łącznie z deserami kuchnia hotelowa przygotowuje na miejscu więc
powtarzając słowa kucharza hotel straciłby klienta na wesele.
Kelner
poinformował że będzie tak jak gość sobie życzy a to że tak
naprawdę nic się nie zmieni to...nie było już ważne.
Jeżeli
już dojdzie do sfinalizowania imprezy to kuchnia rozpoczyna prace na
minimum 6 dni wcześniej. Kucharze otrzymują menu ,każdy na swojej
sekcji odpowiada za część potraw. Należy rozpisać dokładnie
czym należy się zająć i jakie produkty będą nam potrzebne .
Zamówienia trafiają do szefa kuchni. Szef kuchni nie lubi marnować
pieniędzy bo każdy zaoszczędzony funt to jego bonus miesięczny .
Tak więc szczęśliwy ten który otrzyma wszystko z zamawianych
produktów. Od rana dnia następnego większość przychodzi
wcześniej do pracy aby stoczyć walkę o jedna cebule. Tak
dokładnie towar dostarczany jest w tak małych ilościach że
częstym widokiem w kuchniach hotelowych jest wzajemne podbieranie
produktów przez kucharzy .
Biorąc
pod uwagę to że kuchnia w dużym hotelu nie zajmuje się tylko
imprezą to należy zrozumieć system pracy podczas przygotowywania
imprez. Jeżeli impreza zamawiana jest na sobotę to cały towar jest
dostarczony we wtorek. Mięsa oraz warzywa są gotowane kilka dni
wcześniej . Często przy kilku imprezach kuchnia nie ma czasu na
obieranie i gotowanie warzyw więc zamawia ugotowane i zamrożone.
Przy natłoku pracy w środę lub najpóźniej w czwartek kucharze
nakładają na talerze przygotowane dzień wcześniej mięso oraz
warzywa . Następnie talerze trafiają na stojaki do tego celu przeznaczone
które nakrywane są pokrowcami. Całość zostaje przewieziona do
chłodni w której czeka na swój wielki dzień.
Do
soboty mamy jeszcze kilka dni więc należałoby ugotować zupę. No
i tu pojawia się problem . Jeśli imprez jest mało i kucharze mają
czas na obróbkę warzyw to mają z czego gotować żupę. Przeważnie
jest to krem warzywny. Jeśli imprez jest dużo to warzyw na zupę
zwyczajnie nie ma lub są w malej ilości a zupę i tak będzie trzeba
zrobić. Wtedy zaczyna się szukanie wszystkiego co można przerobić
. Skład takiej zupy to w większości resztki warzyw z restauracji
plus obierki z wszystkiego co wpadło pod nóż i były dostępne tego
dnia w kuchni . Do tego duża ilość rożnych
zagęszczaczy i zupa gotowa. Pamiętam że taki śmietnik robiliśmy
na cztery duże imprezy świąteczne tylko dlatego ze szef kuchni nie
zamówił warzyw na zupę.
W
sobotę od rana każdy zajmuje się swoja pracą. Wieczorem przed
serwisem wszystko jest wyjmowane z chłodni, przystawki, dania główne
oraz desery. Nasze dania główne które kilka dni temu były
układane na stojaku wędrują do pieca. Kuchnie hotelowe posiadają
odpowiednie piece wyposażone w komputery z rożnymi funkcjami . Miedzy
innymi jest nasza ulubiona funkcja bankietowa. Ustawia się programator ,zdejmuje
pokrowiec ze stojaka i całość wędruje na kilka minut do pieca.
Po kilku minutach nasze "świeże" dania są gorące . Przed
wydaniem każdy talerz otrzymuje odpowiednia ilość sosu z proszku i
pietruszkę do dekoracji.
Tak
więc każda impreza okolicznościowa zamawiana w dużym hotelu
wygląda w ten sposób. Dania przygotowywane na miejscu w większości
przypadków to mrożonki zamawiane przez hotel z zewnątrz. Świeże
jedzenie nie jest śmierdzące ale też nie jest przygotowywane w
dzień imprezy. Oczywiście nie zawsze można przygotować wszystko w
ten sam dzień ale trzy lub więcej dni to już przesada. Nie
zapominajmy o trzech dniach ważności do spożycia.
Na daniach głównych i deserach impreza się nie kończy, przed nami jeszcze bufet kolacyjny a podczas takiego bufetu też się dzieje ale o tym w innym poście.
Na daniach głównych i deserach impreza się nie kończy, przed nami jeszcze bufet kolacyjny a podczas takiego bufetu też się dzieje ale o tym w innym poście.
Sytuacja
wygląda o niebo lepiej w małych hotelach i restauracjach w których
kuchnia zajmuje się tylko przygotowaniem imprezy. Tak wiec jeśli macie wybór to polecam mniejszy hotel lub restauracje .
W mojej rodzinie do kazdej wiekszej imprezy wynajmuje sie znajoma kivhatle i ona gotuje a moja ciocia piecze ciasta. Ale zdecydowanie sie zgodze z tym co piszess. Ja sama pracowalan w gastronomii i wiem jak to jest. Na poczatku jeszcse jest szkoda ludzi ale zs cos trzeba zyc i czlowiek godzi sie na podawanie byle czego. Bardxoadry post. Pozrawiam
OdpowiedzUsuńAgnes-show.blogspot.com
Dlatego kocham gotowac w domu, zajmuje mi to mnostwo czasu, ale warto:)wiem co jem. robie nawet pizze czy drozdzowke i walic restauracje
OdpowiedzUsuńSuper blog
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego: wikiandmarta.blogspot.com