To
już kolejny tydzień przygody z moim blogiem . Miło widzieć że
grupa osób czytających wzrasta z każdym postem. Dziś postaram się
przybliżyć problem niechcianych dodatków dodawanych do potraw
przygotowywanych przez kucharzy.
Na początek powinienem zacząć od opisania odzieży roboczej przeznaczonej dla personelu kuchennego. Kucharz powinien być wyposażony w obuwie z odpowiednią antypoślizgową podeszwą , spodnie, bluzę ,zapaskę czyli fartuch osłaniający częściowo bluzę oraz spodnie . Każda z osób pracujących w kuchni powinna także posiadać nakrycie głowy. I tu pojawia się problem.
Nie
wiem od kiedy i skąd dokładnie nastała moda na brak nakryć głowy
osób pracujących w kuchni. Jak to mówią przykład idzie z góry a
telewizja ogłupia i chyba coś w tym jest. Skoro szef kuchni nie
używa nakrycia głowy to pozostałe osoby z personelu kuchennego też
nie będą o to dbały. Jeśli chodzi o telewizje to tzw. znawcy
tematu maja gdzieś przepisy sanitarne i każdy z wielkich kuchennych
autorytetów nawet nie pomyśli o nakryciu głowy . Wielki „ chef ”
z super restauracji pozwala swoim pseudo kucharzom pracować w
niekompletnych strojach . Brak nakryć głowy oraz bieganie w obuwiu
sportowych w czasie pracy to naprawdę pełen profesjonalizm. Drugi przykład
to panosząca się po kuchni kobieta z bujną czupryną rozrzucająca
kudły na prawo i lewo. Osoby dające przykład bez podstawowej
wiedzy z zakresu higieny pracy, brawo .
Pomyślicie
że uczepiłem się głupiego nakrycia głowy. Większość z tych
osób może pochwalić się super fryzurą z kilogramem żelu we
włosach więc ryzyko wypadania włosów jest minimalne . Może i tak
ale antyperspirantu to raczej na głowę i czoło nie stosują .
Problemem jest pot , tak każdy z nas się poci . W kuchni panuje
wysoka temperatura , kucharze pocą się i to bardzo. W większości
miejsc w których pracowałem moja chusta noszona na głowie po
skończonej dniówce była mokra . Cały pot został zatrzymany. A co
z innymi kucharzami, z kucharzami dbającymi o fryzury? No cóż
odpowiedź jest prosta, grawitacja.
Pot
spływa z czoła na twarz . Większość osób wyciera pot rękoma
którymi następnie dotyka gotowych produktów do spożycia. Wszystko
co trafi na talerz jest dotykane dłońmi którymi kucharz przed
chwilą przecierał pot z czoła , karku i twarzy. Czasem pot spływa
z czoła na nos a następnie kapie prosto do waszego dania na talerzu
. Tak dokładnie tak to wygląda ,pracując na Jersey widziałem
taki obrazek bardzo często.
Jeszcze
tu jesteście ? To czytajcie dalej...
Po
dodaniu odpowiedniej ilości potu czas na ślinę . Większość z
was nawet nie zdaje sobie sprawy z tego od ilu osób DNA w ślinie
wylądowało w zamówionym przez was daniu. Postaram się dokładnie
opisać w jaki sposób ślina dodawana jest do potraw na przykładzie
prostego dania jakim jest zupa.
Problem
polega na sprawdzaniu smaku zupy. Odbywa się to w ten sposób że
kilka osób sprawdza smak zupy poprzez kilkukrotne wkładanie i
oblizywanie tego samego palca. Tak więc jeśli zamówicie zupę to
na 99% ktoś wkładał do waszej zupy swoje paluchy . Dodam że jest
to bardzo dziwna przypadłość brytyjskich i "kolorowych "
kucharzy . Może polscy kucharze też tak robią ale osobiście się z
tym nie spotkałem. Pamiętam jeden z 4 gwiazdkowych znanych hoteli
w którym na kuchni panowali rumuńscy kucharze. Jeden z nich
próbował wmówić mi że sposób sprawdzania smaku zupy palcem jest
prawidłowy. Może i tak ale chyba w Rumuni.
Kelnerzy
też lubią sobie pogrzebać w waszym jedzeniu. Nie spotkałem
jeszcze miejsca w którym nie musiałbym zwracać uwagi na ten
proceder. Główny problem to frytki. Frytki podczas serwisu
smażone są na bieżąco . Z każdej porcji frytek za każdym razem coś
zostaje i wykorzystane jest do następnego zamówienia. Frytki
przechowywane są w metalowym naczyniu pod specjalnymi lampami które
maja na celu utrzymanie frytek w wysokiej temperaturze. Kelnerzy
kręcący się po kuchni bez żadnych oporów wybierają gotowe
frytki z naczynia . Oczywiście robią to palcami którymi wcześniej
dotykali drzwi, klamek .
Wystarczy
wyobrazić sobie sytuacje w której jedna z osób po wyjściu z
toalety nie umyła rąk . Osoba ta przemieszczając się wewnątrz
budynku dotykała drzwi z którymi następnie miał kontakt nasz
kelner . Po przekazaniu sobie odpowiedniej ilości bakterii kelner
ładuje swoje brudne palce w miskę z frytkami które po chwili
trafią na Twój talerz. Dalej nie muszę tłumaczyć.
W
niektórych miejscach kelnerzy grzebią w talerzach z potrawami gotowymi do wydania .
Wyjmują
owoce z sałatek owocowych lub wszystko to na co mają ochotę. Za
każdym razem jak to widzę to proponuje im podać talerz do stolika
a następnie zacząć wybierać palcami to na co maja ochotę w obecności klienta .
Patrzą
na mnie z wielkim zdziwieniem i oburzeniem. A ja pytam ich dalej czy jest jakaś różnica miedzy grzebaniem w talerzu przed wyjściem z kuchni a grzebaniem w talerzu po podaniu do stolika
? To kolejne pytanie na które nikt mi nie potrafi udzielić odpowiedzi . Może zadaje niewłaściwe pytania .
Standardem jest też grzebanie w
miskach z owocami przygotowanymi do śniadania. Wygląda to w ten
sposób że kucharz uzupełnia bufet śniadaniowy na dzień
następny, większość osób które przechodzą przez kuchnie
wybiera palcami wszystko co się da. Znam też takich którzy
przekładali gotowe sałatki owocowe za pomocą rąk bez użycia
łyżek . Szczytem braku higieny był portugalski pseudo kucharz
nakładający jajecznice paluchami którymi drapał się bez końca
po swoim pustym łbie.
Smacznego....................
Fajnie, że zwróciłaś na taki problem uwagę.
OdpowiedzUsuńhttp://modajestnaszapasja.blogspot.com/2015/05/blog-post.html
Będzie mi miło, jeżeli zostawisz po sobie ślad u mnie <3
Dziękuję za komentarz. Zapewne zajrzę do ciebie później. Pozdrawiam
UsuńMialam skonczyc po zdaniach "Jeszcze tu jesteście ? To czytajcie dalej...", ale przebrnelam. Fujjjjjj bleeee
OdpowiedzUsuńTakie życie... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWow
OdpowiedzUsuń